Długo wyczekiwana wiosna w tym roku przyszła z ociąganiem. Zieleń jest teraz świeża i radosna, będzie cieszyć oko, dopóki nam nie spowszednieje. Z upływem czasu nabierze ciemniejszej barwy, stanie się dostojnie dojrzała. Jesienią pokryte letnim kurzem liście na nowo wybuchną feerią barw, aby zaraz potem cicho opaść na ziemię. Czy wiosną ktoś pamięta o zeszłorocznych liściach? Na szczęście niektórzy są trwale obecni we wspomnieniach i spuściźnie swojego życia.
	
	Po przeczytaniu książki „Dwa skrzydła. Życie i dzieło Bronisławy Stankowicz” pisarka Małgorzata Nawrocka nakreśliła kilka pięknych słów o założycielce Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, potwierdzając, że niektórzy nigdy nie odchodzą. Oto one: 
	
	„Wyraźny i głęboki ślad odciśnięty w szarym piasku codzienności. Ślad damskiego bucika. I chociaż fason już mniej modny, bo sprzed ponad stu lat, dziewczyny, która go zostawiła, nikt nie zapomni. Śladu jej stóp nie zmyje fala historii, bo ona zabiera w otchłań niebytu tylko kruche i połamane szczątki. Szlachetne, twarde perły, takie jak ta, pozostawia na brzegu, w pełnym słońcu, aby każdy, kto przechodzi, mógł zatrzymać się i zawołać: jakże piękne stworzenie Boże! [...] poznajemy nie tylko kobietę charakteru i serca, anioła Wilna przełomu XIX i XX wieku, ale także skomplikowane realia polskich dziejów. 
	Może opowieść ta zainspiruje młodych, poszukujących sensu życia? Może na nowo poruszy sumienie tym, którzy swój sens już kiedyś znaleźli?”

	Gdybym miała podsumować pracowite, niełatwe i twórcze życie Bronisławy Stankowicz, założycielki Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, uznałabym, że najważniejsze akordy przypadały na późne lato i jesień, czas, gdy człowiek pojmuje świat w pełni świadomie, bez złudzeń typowych dla młodości, z coraz większym trudem zmierza do celu, odwraca wzrok od siebie i spogląda wokół. Jej losy uzmysławiają, że druga połowa życia może być początkiem wielkich dzieł, a nie początkiem końca... Dlatego spośród wszystkich kwiatów Matka Bronisława najbardziej przypomina astry lub chryzantemy: piękne, wielobarwne, chwytające promienie coraz niżej wędrującego słońca, długo kwitnące, osiągające swoją pełnię przed nadejściem mrozów. Jej przykład jest pociechą dla tych wszystkich, którym wydaje się, że to co najważniejsze mają już za sobą, i udowadnia, że nawet gdy traci się nadzieję na spełnienie, to ono dalej jest możliwe, choć czasami przybiera inną formę.